5 grudnia 2018
Jedna z czytelniczek, w odpowiedzi na rozesłaną ankietę, napisała co dla niej, jako chrześcijanki było największą trudnością czy frustracją: „Pracuję w firmie, gdzie nie mogę otwarcie mówić o mojej wierze chrześcijańskiej. Czasem tylko mogę o tym porozmawiać z kilkoma wierzącymi współpracownikami... więc kiedy przechodzę przez trudności, czuję się bardzo osamotniona, tym bardziej, że przyjaciele z kościoła raczej nie uważają miejsca pracy za duchowe miejsce, gdzie również możemy doświadczać spotkania z Bogiem”.
Biblia zachęca nas do przejawiania Bożej natury, Jego miłości, Jego życzliwości...
Jak możemy świadczyć o takim wspaniałym Bogu w naszym miejscu pracy, jeśli nie wolno nam tego robić?
 
W Ewangelii Mateusza 5,16 czytamy: „Tak niech i wasze światło świeci wobec wszystkich. Niech ludzie zobaczą wasze szlachetne czyny i wielbią waszego Ojca w niebie”.
Słowo jest jasne: nasze światło musi świecić! Czy świecić znaczy mówić? Niekoniecznie! Słowo mówi dalej o „szlachetnych czynach”, które robimy. Jeśli nie możesz otwarcie mówić, pokaż Boga. Niech twoje słowa będą zachęcające! Nie bierz udziału w obmowie czy plotkowaniu, bądź miły! To będzie coś innego! Odświeżającego, życiodajnego!
Twoi koledzy z pracy być może nie zechcą rozmawiać z tobą o Jezusie, ale czy mogą cię powstrzymać przed odzwierciedlaniem Chrystusa tam, gdzie najciemniej?
Przed okazywaniem Jego miłości? Przed zachowaniem uśmiechu na twarzy, niezależnie od sytuacji? Absolutnie nie! Nikt też nie zabroni ci ich kochać, błogosławić i modlić się o nich w twoim czasie modlitwy!
 
Wierzę, że Bóg jest wierny, że On będzie działał i dzięki twojej postawie dotykał serc twoich szefów i kolegów z pracy. Modlę się o to, by zaczęli pytać cię o „sekret” twojego pokoju i radości pomimo okoliczności i, w końcu, by poznali Jezusa!
Niech Bóg cię błogosławi!
Dziękuję, że żyjesz!