Po co się martwić?

18 czerwca 2019

„Nie bój się, bo Ja jestem z tobą, nie lękaj się, bo Ja jestem twoim Bogiem! Wzmocnię cię – tak, ześlę ci pomoc. Wesprę cię prawicą mej sprawiedliwości!”. (Izajasz 41,10) W ludzkiej naturze leży martwienie się. Pewnego dnia Jezus powiedział do Marty: „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele rzeczy”. (Łukasz 10,41b) Często jesteśmy podobni do Marty: martwimy się i niepokoimy o wiele rzeczy. Zmuszamy się do robienia tego, co niemożliwe, podczas gdy Jezus jest tuż obok. Czytamy, że Marta przejęta była tylko jednym: jak najlepiej wywiązać się z roli gospodyni domu. Zapomniała, że Ten, którego gościła, sam był prawdziwym Panem i gospodarzem, jedynym, który najlepiej mógł zaspokoić jej potrzeby!
Jakie znaczenie ma ta historia dla mojego i twojego życia? Zamiast skupiać się na tym, co nas martwi, myślmy raczej o Jezusie, który dokonuje cudów, uzdrawia chorych, uwalnia więźniów i leczy złamane serca.
Jeśli utknąłeś właśnie w patowej sytuacji, ważne, byś się:
- nie martwił,
- nie próbował jej samemu rozwiązać!

Przynieś swój problem Jezusowi, ponieważ On może wszystko! Pozwól, by Pan twojego życia stał się Panem i gospodarzem twojego domu. Możesz przez to zyskać wszystko: życie w pełnym zaufaniu do Boga, życie otwarte na to, jak On chciałby cię użyć, życie, w którym nie będziesz musiał się martwić tym, nad czym i tak nie masz kontroli. Jezus uczy nas: „Kto z was, pomimo ciągłe troski, może swoje życie wydłużyć choćby o godzinę? (…) Nie martwcie się więc o jutro, gdyż jutro zatroszczy się o siebie. Dzień dzisiejszy ma dość własnych kłopotów”. (Mateusz 6,27 i 34) Zamartwianie się nie przedłuży ci życia… Wręcz przeciwnie! Więc po co się martwić? Zrób to, co do ciebie należy – to, co możliwe; a Bogu zostaw resztę – to, co niemożliwe.  

Dziękuję, że żyjesz!

Powrót do archiwum...